Zgłoś naruszenie...
Wybierz jedną z poniższych opcji.
Ten komentarz dotyczy mnie lub znajomego:
atakuje mnie,
atakuje znajomego.
Komentarz dotyczy czegoś innego:
spam lub oszustwo,
propagowanie nienawiści,
przemoc lub krzywdzące zachowanie,
treść o charakterze erotycznym.
Napisz
PANEL

wpisy na blogu

Wpis 200

Data dodania: 2021-08-25
wyślij wiadomość

Chyba nie jestem jedynym, któremu notorycznie brakuje czasu. Praca, dom, dom, praca, o leniuchowaniu można tylko pomarzyć, a pojęcie "nuda" jest wyrażeniem tak dziwnym, jak śnieg na równiku. Czas płynie tak szybko, jak rwący górski potok. Właśnie szykowałem się do pierwszych wiosennych prac w ogrodzie i jakież było moje zdziwienie, gdy uświadomiłem sobie nagle, że to już połowa listopada...


Upływ czasu widać też w naszym domu. Po czterech latach od zakończenia budowy wnętrze nadaje się do odświeżenia, co widać zwłaszcza po powierzchniach pomalowanych białą farbą, można by było powiedzieć, że przyjęła ona odcień "zmęczonej bieli". Ale to nie wszystko. Pojawiają się pierwsze awarie, i nie mam tu na myśli przepalonych żarówek czy też wymiany źle funkcjonującej baterii umywalkowej.


Przez ostatnie kilka miesięcy pojawiły się cztery istotne problemy, i co ciekawe, wszystkie zlokalizowane były w kotłowni, choć każdy z nich dotyczył innego urządzenia.


Pierwszy kłopot zafundował nam nasz kocioł na pellet. Przeprowadzone oględziny wykazały, że pył pozostały po pellecie zablokował skutecznie podajnik ślimakowy. Jako, że rozpoczął się właśnie jakiś długi weekend, to na serwisanta raczej nie można było liczyć. No cóż, skrzynka narzędziowa i kilka godzin pracy doprowadziły kocioł do pełnej sprawności. Największą trudność w tej pracy sprawiło mi zestawienie moich sporych gabarytów z niewielkimi przestrzeniami wewnątrz kotła. No ale dałem radę, i trochę grosza zaoszczędziłem na serwisancie...


Kilka dni później przestała pracować pompka obiegowa w instalacji pompy ciepła do CWU. Zakupiłem stosowną pompkę w sklepie internetowym i dwa dni później kurier zadzwonił do drzwi. Starą pompę obiegową wymontowałem, a na jej miejsce zabudowałem nową, podłączyłem ją hydraulicznie i elektrycznie, a następnie odpaliłem pompę ciepła. Wszystko działa jak należy ...no i znów zaoszczędziłem na serwisancie.



Dosłownie kilka dni później zauważyłem w przedpokoju dziwne przebarwienie ściany tuż przy podłodze. Ściana w tym miejscu była MOKRA. Pierwsza paniczna myśl jaka mi się nasunęła, to że pękła rura ogrzewania podłogowego. Na szczęście nie było aż tak źle. Problem leżał po drugiej stronie ściany, w kotłowni. Na skutek uszkodzenia membrany w naczyniu przeponowym zabudowanym w instalacji ciepłej wody, zawór bezpieczeństwa umieszczony za bojlerem wypuszczał kilka kropli wody, które skapywały dokładnie na fugę między kafelkami i wsiąkały głębiej, w wylewkę. Musiało to trwać dość długo, bo wilgoć przeszła aż na drugą stronę ściany kotłowni. Wizyta w sklepie z artykułami instalacyjnymi i ponowna pomoc skrzynki narzędziowej uratowały sprawę. Po zamontowaniu nowego naczynia przeponowego wszystko zaczęło funkcjonować jak należy, no i oczywiście zaoszczędziłem na wizycie instalatora. A ściana schła dobry miesiąc, dobrze że nie wyszły tam jakieś historie z pleśnią czy grzybem.


Na koniec jeszcze reduktor ciśnienia wody. Od pewnego czasu woda w instalacji zaczęła płynąć jakoś tak anemicznie, jak pralka pobierała wodę do płukania, to można było zapomnieć o używaniu prysznica, jak ktoś w łazience spuścił wodę, to w kuchni nie było możliwości, żeby nalać wodę do czajnika, czy też opłukać szklankę. Na początek posprawdzałem czy gdzieś w studni wodomierzowej nie są przykręcone zawory - nie były. Potem posprawdzałem wszelkie filtry - były czyste. Mój sąsiad, który jest instalatorem, zasugerował, że problemem może być uszkodzony reduktor ciśnienia. Rzeczywiście, wymiana reduktora na nowy rozwiązała problem. Woda teraz leci jak marzenie, a pieniądze, które musiałbym wydać na hydraulika zostały w kieszeni.



Mam cichą nadzieję. że limit awarii jak na razie się wyczerpał...

Wpis 199

Data dodania: 2020-10-15
wyślij wiadomość

Od pewnego czasu, choć nie bardzo wiedziałem czemu, mój wzrok zatrzymywał się na kominku. Coś mi tu "zgrzytało" i odnosiłem wrażenie, że pojawił się jakiś wizualny dysonans. Jakoś parę dni temu zrozumiałem wreszcie, co mnie tak kłuje w oczy. Chodziło o listwę, która mniej więcej w połowie obudowy kominka oddzielała dolną, obłożoną ozdobnym kamieniem betonowym, częścią z wkładem, i górną białą częścią z luftami. Jak robiłem tą obudowę kilka lat temu to owa listwa wydawała się OK. Teraz jednak wyraźnie widziałem, że jest taka trochę mało elegancka.




Najprostszą i zarazem najtańszą metodą na zmianę tego stanu rzeczy jest oczywiście własnoręczne wykonanie nowej ozdobnej listwy z dostępnych gdzieś w domu materiałów. No więc poszperałem po kątach i znalazłem trzy stare krawędziaki 6x6 cm. Uznałem, że świetnie się nadadzą do nowej funkcji.




Uzbrojony w elektronarzędzia w postaci piły ukosowe i szlifierki oscylacyjnej, dokonałem odpowiednich pomiarów, a potem przyciąłem krawędziaki na odpowiednią długość i dokładnie je wyszlifowałem.




Chwilę zastanawiałem się na kolorem nowych beleczek, czy zrobić je w takim kolorze jak poprzednio (coś jakby teak albo palisander), machnąć je na czarno czy może zostawić w kolorze naturalnym a tylko zabezpieczyć lakierem bezbarwnym. Ostatecznie zdecydowałem się na czarną bejcę, ponieważ kilka elementów kominka jest czarnych (wkład, kratki i lufty), tak więc taki kolor będzie doskonale pasował. Belki po wyschnięciu przykleiłem do obudowy klejem montażowym. Teraz patrzę na kominek i nic mnie już w oczy nie kłuje. Czasami jakaś drobna przeróbka potrafi sporo zmienić.




Małą zmianę zrobiliśmy też na zewnątrz, na naszej "alejce różanej". Ponieważ kora, którą były obsypane róże, zdążyła się przez dwa lata nieco zdegradować tracąc wiele ze swojego pierwotnego wyglądu, to całą korę z tego miejsca, a było tego pełne dwie taczki, wywiozłem do naszego warzywniczka i rozprowadziłem pomiędzy podniesionymi grządkami. A róże obsypałem ozdobnym mulczem w kolorze czerwono-brązowym. Fajnie to teraz kontrastuje z zielenią trawy.




Jakoś tak przykro się robi, że za oknami szaleje mokra jesień. Przez padający trzeci dzień dość intensywny deszcz nie można posiedzieć w ogrodzie, nie można zrobić ogniska czy grilla, za to trzeba przygotować się do mozolnej walki z gryzoniami, które czując na swych futerkowych karkach nadchodzącą zimę, próbują wszelkimi sposobami  dostać się w najbliższe sąsiedztwo domu, a najlepiej do jego wnętrza. I jak co rok, walka będzie zacięta...

10Komentarze
Data dodania: 2020-10-15 22:46:03
zmiana z tą belkę rewelacyjna :))))
odpowiedz
Data dodania: 2020-10-15 22:54:28
Eeeeeee.... Noooo...... taka tam drobna amatorszczyzna... Dzięki.
odpowiedz
Odpowiedź do maly-domek
nesh  
Data dodania: 2020-10-16 06:10:04
Genialnie! Jaka różnica! Nowa belka tworzy świetny klimat, taki wymarzony wygląd kominka na zimne wieczory 🤩 Jestem pod wrażeniem, niby zmiana kosmetyczna a całość wygląda dużo bardziej elegancko. Brawo 👍
odpowiedz
Data dodania: 2020-10-16 09:52:04
Warto było chwilę popracować, żeby teraz takie pochwały czytać 😊
odpowiedz
Odpowiedź do nesh
Data dodania: 2020-10-16 06:25:28
Nowe obramowanie, jak wisienka na torcie, 😀 i ten ogród 😍
odpowiedz
Data dodania: 2020-10-16 09:54:20
Mów mi tak jeszcze... jestem bardzo łasy na pochwały 😉
odpowiedz
Odpowiedź do pradowladny
lazyluke
Data dodania: 2020-10-16 07:08:55
No teraz ten kominek wygląda extra. nie dziwie się że Cię kuło w oczy ;) Mogę tylko podpowiedzieć że gdybyś dał trochę szerszą ta belkę np 10x10 to mógłbyś spokojnie tam jakiś element dekoracyjny postawić. a co do koloru czarnego to świetny wybór. :)
odpowiedz
Data dodania: 2020-10-16 20:00:56
Stawianie różnych dodatków, bibelotów, ramek ze zdjęciami itp itd zdecydowanie nie jest w naszym stylu, co nie znaczy, że krytykuję ten sposób dekorowania wnętrza. Ot jesteśmy zwyczajnie takimi "mini-minimalistami". Po drugie przymierzałem też większe krawędziaki, ale odniosłem wrażenie, że wtedy kominek jako całość stawał się jakiś taki mało proporcjonalny i mało "widoczny", gdyż pierwszą rzeczą, która rzucała się w oczy była przerośnięta belka. Ten rozmiar krawędziaka wydaje mi się najbardziej optymalny dla tego konkretnego przypadku. A kolor czarny... no cóż, jak zawsze jest ponadczasowy, elegancki i uniwersalny.
odpowiedz
Odpowiedź do blog został usunięty
Data dodania: 2020-10-16 20:11:02
Nie straszna jesienna depresja gdy ogród tak piękny za dnia, a wieczorem ogień w kominku <3
odpowiedz
Data dodania: 2020-10-16 20:37:02
No i jak tu w jesienną deprechę popaść jak się słyszy takie wiosenne tekściki...
odpowiedz
Odpowiedź do karolka89

Wpis 198

Data dodania: 2020-09-09
wyślij wiadomość

Prawie zapomniałem, że kiedyś dość często udzielałem się na tym portalu. Powoli odchodzi w zapomnienie rzeczywistość budowlanej przygody. Dom, który wybudowaliśmy służy nam wspaniale. Mieszka się nam tu rewelacyjnie, mamy świetnych sąsiadów, z którymi udało się nam znaleźć wspólny język.


Szczególnie komfortową sytuację mieliśmy w okresie "narodowej kwarantanny" gdzie w piękne wiosenne miesiące, od kwietnia do czerwca, mogliśmy całymi dniami przebywać w ogrodzie, na tarasie, na trawce, nie skrępowani maseczkami i innymi wymogami sanitarnymi. A ci co mieszkają w blokach, w tym moi bliscy i koledzy, musieli zmierzyć się z naprawdę trudną rzeczywistością. Nie zazdroszczę...


Choć powoli, to jednak nieuchronnie zbliżamy się do takiego momentu, kiedy usiądziemy wygodnie na tarasie, i sącząc kawę powiemy: "to już jest koniec, nie mamy co robić". Jest to oczywiście bardzo duże uproszczenie, bo przy domu jest zawsze coś do zrobienia, ale chodzi mi o moment, w którym wszystko to, co było związane z budową i urządzaniem domu oraz jego otoczenia zostanie zakończone.  Właściwie to zostało bardzo niewiele do zrobienia, nasza mała garderoba i kafelki w spiżarce pod schodami - w skali całej inwestycji to zwyczajnie pestka. Najważniejsze, że wszystkie "duże" prace mamy za sobą.


Zakończyliśmy urządzanie otoczenia domu. Jest bruk, jest ogrodzenie od frontu, przearanżowaliśmy skalniak przed domem, który z dzikiej kępy rozchodników i wściekle rosnącego skrzypu zamienił się w prostą, elegancką kompozycję, która tak trochę na siłę może kojarzyć się z ogrodami japońskimi.



Cała zieleń, i ta "rekreacyjna" i ta owocowo-warzywna, rośnie jak szalona. Żywopłoty z antypki, berberysu i grabu były już trzy razy przycinane i mają ponad 1,5 m wysokości i są przy tym bardzo rozkrzewione. Trawa, choć nie jest taka jak na polu golfowym, to poprzez jej regularne przycinanie co 1-2 tygodnie daje wrażenie eleganckiego zielonego trawnika. Iglaki, które cały zeszły rok chyba się aklimatyzowały i dość opornie rosły, to w tym roku cieszą nasze oczy szybkim wzrostem i gęstym igliwiem. Taka np. daglezja to od wiosny urosła chyba z metr. Pięknie rosną ozdobne trawy, a krzewy i drzewka owocowe wydały bogate plony. Jedliśmy własne porzeczki i agrest (z tych pierwszych robi się naleweczka :) , świdośliwę, morwę i borówki amerykańskie, truskawki i poziomki. W tej chwili jemy maliny i jeżyny, pomidory i masę różnej zieleniny - dymka, szczypiorek, rzodkiewka, sałata, rukola, groszek, buraczki, dojrzewa papryka. Okupione to było heroiczną wręcz walką z inwazją ślimaków, głównie tych bez muszli, których potrafiłem czasami nazbierać nawet pół wiadra. Taki idealny "prezent" dla nielubianego sąsiada :) Ale że wszyscy sąsiedzi są OK, to ślimaki w sposób humanitarny lądowały na nieużytkach 200 m dalej, z nadzieją, że do zimy nie zdążą już do mnie przypełznąć :}




 

Na zewnątrz pojawiły się też takie ustrojstwa jak kompostownik, krata grillowa zawieszona nad paleniskiem na trójnogu, nowa druga drewutnia (obie zapełniłem już drewnem) i na ścianie garażu dwa agregaty do klimatyzacji. Klima została zamontowana w dwóch pokojach na górze - w sypialni i w pokoju syna, który ma tylko dwa okna połaciowe i to od południowej strony. Komfort w upalne dni jest teraz niesamowity.







Wewnątrz skończyłem największą robotę z tych, które jeszcze mi zostały - garaż. Podłogi i ściany są teraz łatwe w utrzymaniu czystości, a to za sprawą gresu i glazury jaką położyłem na wszystkich tych powierzchniach. Gres techniczny na podłogę leżał w kącie chyba ze trzy lata, a na ściany poszły resztki z kafelkowania strychu i obu łazienek. Do tego kilka regałów i całość prezentuje się chyba całkiem dobrze. A przede wszystkim w końcu jest porządek.



No i popracowałem też na klatce schodowej, którą wyłożyłem ozdobną cegiełką gipsową.




Jeszcze nie zdążyłem się nacieszyć wiosną, a tu już jesień puka do drzwi. Mam tylko nadzieję, że zima będzie równie łaskawa jak ta poprzednia.


12Komentarze
crazyjo  
Data dodania: 2020-09-09 07:25:54
taras
Gratuluje i zazroszcze, my jeszcze walczymy:-) chcialam dopytac o zadaszenie nad tarasem? Czym jest pokryta konstrukcja? Szukam pomyslu na zadaszenie, ktore nie zaciemni mi wnetrza domu, a to wlasnie tak wyglada:-)
odpowiedz
Data dodania: 2020-09-09 08:01:08
W poście zatytułowanym "Wpis 192" jest odrobina więcej informacji o tej pergoli i jej fotka w pełnej okazałości z rozsuniętym zadaszeniem. I chociaż cena jak na nasz wyżyłowany przez budowę portfel jest zwyczajnie zwalająca z nóg, bo za te pieniądze postawiłbym chyba ze cztery zwykłe drewniane pergole, to drugi raz też bym zacisnął zęby i wydałbym ostatni grosz na tą aluminiową konstrukcję. Mogę ją tylko zachwalać, bo u nas sprawdza się na 300%. Więcej informacji na stronie https://grupatop.pl/
odpowiedz
Odpowiedź do crazyjo
Data dodania: 2020-09-09 07:26:30
pięknie :)))) a miejsce na ognisko pierwsza klasa! stwierdzam, że betonowe skrzynki z roślinami wyglądają bardzo elegancko, tez tak chce :)
odpowiedz
Data dodania: 2020-09-09 09:18:58
Miejsce na ognisko było od zawsze moim marzeniem. Nie jakiś tam grill na dziwnym brykiecie, ale właśnie prawdziwe ognisko z trzaskającymi drewnianymi szczapami. Trochę granitowej kostki, kilkanaście kostek bruku betonowego, agrowłóknina i ozdobny żwir. Tylko tyle potrzeba, żeby zrealizować własne marzenie!!! Myślę, że chyba stworzę o tym nowy wpis :) Jeśli chodzi o betonowe gazony, to sam zdziwiłem się, że te najtańsze, "z gruba ciosane" betonowe gazony wyglądają tak elegancko i to za mniej więcej 20% kwoty, którą musiałbym wydać na jakieś dedykowane do tych celów kompozytowe pojemniki. No cóż, stan konta nauczył mnie szukać inspiracji i rozwiązań na samym początku wszelkich cenników :(
odpowiedz
Odpowiedź do maly-domek
Data dodania: 2020-09-09 08:57:06
Pytanie
Jestem "zielona" jeśli chodzi o zieleń wokół domu ;) Więc proszę się nie śmiać z mego pytania. Co to za roślina na zdjęciu na lewo od bramy wjazdowej. I wiecie jak wysoka wyrośnie? Szukam alternatywy dla thuji. Coś co osloni dom od strony drogi.
odpowiedz
Data dodania: 2020-09-09 09:31:35
My po trzech latach ogrodnictwa przydomowego może już nie jesteśmy "zieleni" tylko bardziej "żółci" ale do fachowości to jeszcze nam daleko :) Na zdjęciu jest żywopłot z antypki zwanej inaczej wiśnią wonną. Według Wikipedii jest to "krzew lub drzewo z szeroką koroną, wysokości 3–10 m". U nas jednak roślina jest prowadzona jako żywopłot i muszę powiedzieć, że w tej roli sprawdza się doskonale. Nie ma specjalnych wymagań, szybko rośnie, a sadzonki posadzone w dwóch rzędach co ok. 10-15 cm tworzą gęsty zielony mur. Zakupu sadzonek dokonałem przez internet pod adresem https://www.larixogrody.pl/sadzonki/antypka-zywoplot-szybko-rosnacy-66-detail
odpowiedz
Odpowiedź do guliwer2019
Data dodania: 2020-09-09 13:53:08
Bardzo ładnie , nie można się napatrzeć na ogród , przyjemność i spokój :) Pozdrawiam .
odpowiedz
Data dodania: 2020-09-09 14:14:47
Przyjemność i spokój. Te słowa dobrze oddają sposób w jaki traktujemy obejście naszego domu. A ogród odpłaca nam tym samym...
odpowiedz
Odpowiedź do iwonaartur
Data dodania: 2020-09-13 08:51:25
Ogrod
ogrod po prostu cudo :)
odpowiedz
Data dodania: 2020-09-13 09:15:29
Oj tam, oj tam... Ale dziękuję.
odpowiedz
Odpowiedź do violka10
z154  
Data dodania: 2020-11-11 21:21:24
Piękny domek! Śliczny, zadbany ogród. Gratuluję😊
odpowiedz
Data dodania: 2020-11-11 22:39:20
Very dzięki
odpowiedz
Odpowiedź do z154

Wpis 197

Data dodania: 2020-01-15
wyślij wiadomość

Dużo szukałem po tutejszych blogach, ale nigdzie nie spotkałem wpisu o zwierzętach domowych. I nie chodzi mi tutaj o zwierzęta z dialogu:

- Kotku - mówi mąż do żony.  - Tak misiu - ona odpowiada (alternatywnie może być - Mój ty tygrysie :).

O roślinach, głównie tych które służą do kształtowania otoczenia domu, jest na tym portalu całkiem sporo wpisów, ale o zwierzakach praktycznie nic. A człowiek zawsze miał potrzebę obcowania z naturą, zawsze wokół siebie tworzył warunki sprzyjające do hodowli jakiegoś zwierzaka. W tym momencie nie mam na myśli zwierząt hodowanych w celach stricte gospodarczych, typu świnie na mięso, krowy dla mleka, kury dla jajek i z myślą o rosole. Ale myślę w tej chwili o zwierzętach, które stanowią dla nas pasję, którymi zajmujemy się tak, jakby były kolejnym członkiem naszej rodziny.

Przeważnie są to psy lub koty, ale przecież w naszych domach mamy też pięknie śpiewające kanarki, kolorowe papugi, niezliczone gatunki ryb akwariowych, terraria pełne różnych gadów i płazów, ba, owady i pająki, mniejsze i większe gryzonie, a może ktoś w stajni trzyma dostojne konie lub hoduje jeszcze coś innego. W każdym tym przypadku zwierzę jest nam w pewien sposób bliskie, no bo takiego psa czy konia możemy traktować niemal jak najlepszego przyjaciela, inne są na bliskie poprzez wielkość energii i środków jakie wkładamy w to, żeby maksymalnie poznać ich życie, stać się ekspertem od ornitologii lub akwarystyki, albo też specjalistą od jednego tylko gatunku. Obserwujemy swoje zwierzęta, troszczymy się o nie, pielęgnujemy je, karmimy i leczymy.

Czasami jednak zdarzają się nieodpowiedzialne indywidua, które potrafią katować swojego psa, zagłodzić pięknego konia, czy doprowadzić ryby do pływania stylem grzbietowym, bo jakość wody w ich akwarium nie odpowiada żadnym standardom. Nie wiem, nie rozumiem, po co tacy ludzie decydują się na zwierzę w domu. Pewno w wielu przypadkach jest to wymuszone przez nieugiętą postawę dzieci, które CHCĄ, a rodzice bezkrytycznie dzieciom ustępują. Tylko po co potem wiązać skowycącego z żalu pieska jakimś kawałkiem sznurka do drzewa w środku lasu. Nie lepiej oddać go do schroniska albo poświęcić odrobinę czasu na znalezienie mu nowego domu? Wielki filozof epoki Oświecenia, Immanuel Kant, powiedział, że "serce człowieka możemy ocenić po tym, jak traktuje on zwierzęta.


OK. A jak jest z ty u mnie? Od wielu, wielu lat, akwarystyka była moją pasją. Jako malec, taki 9 czy 10-latek, całymi godzinami potrafiłem stać przed akwariami w pobliskim sklepie zoologicznym. Niestety, rodzice podejrzewając zapewne, że moja pasja to tzw. słomiany zapał, nie chcieli się zgodzić na taką ekstrawagancję. Po pewnym czasie mój wuj zakończył moje cierpienia wręczając mi "olbrzymie"akwarium o pojemności 5 litrów, jakieś roślinki i kilka gupików. Dbałem o ten baniaczek ekstremalnie sumiennie, bo wodę zmieniałem tam chyba codziennie. Rybkom chyba to nie przeszkadzało, bo rozmnażały się w zastraszającym tempie. Potem jako młodzieniec miałem kilka akwariów, a już jako dorosły człowiek przez długie lata byłem jedynie teoretykiem, bo na rozwijanie tej akurat pasji nie było warunków. W nowym jednak domu zbiornik z rybami jest, co prawda nie taki na miarę moich marzeń, no ale jak to mówią: "kropla drąży skałę" i może jeszcze kiedyś...

Moje akwarium to 200-litrowy biotop jeziora Malawi z pyszczakami saulosi. Akwarium jest ustawione w naszym gabineciku w poprzek pomieszczenia i stanowi jakby przegrodę oddzielającą biurko z komputerem. Miło jest po dłuższej pracy z klawiaturą zerknąć w bok na fascynujący podwodny świat.


Jak tam u Was z domową fauną? Piszcie, pokazujcie Wasze rozwiązania kojców, bud dla psów, drapaków dla kotów, akwariów i terrariów, może stajni i wolier dla ptaków. To też jest element wyposażenia domu, to też trzeba urządzić i zaaranżować. Wiem, że niektórzy mają w tym zakresie prawdziwe perełki. Pochwalcie się, bo temat jest niesamowicie ciekawy, a tak rzadko poruszany.


7Komentarze
Data dodania: 2020-01-15 20:56:00
Po internetach krąży taki obrazek: Ludzie zasadniczo dzielą się na dwie grupy: 1. "Wolę koty, bo są miłe, niezależne i tak cudnie mruczą!" 2."Wolę psy, bo są posłuszne, szybko się uczą i są wierne!" Jestem też ja - "Znalazłam krowę, możemy ją adoptować?" tak, to 100% ja :D więc chyba mam dobre serce :) Na podwórku biega wielki, uparty jak na górala przystało, biały i puchaty - owczarek podhalański. W domu, w swojej piętrowej willi na pół mieszkania mieszka równie uparty i charakterny biały, znacznie mniejszy, puchaty królik miniaturka (chodź do końca nie jestem przekonana czy to królik, bo czasem bliżej mu do psa, ale ok :D) Taki to mój ukochany mini zwierzyniec :)
odpowiedz
Data dodania: 2020-01-16 00:10:44
Królika też mieliśmy. Miniaturka została kupiona jako przekupstwo dla syna jak był przedszkolakiem, żeby bez większych problemów udała się nam wizyta u stomatologa. Miniaturka wyrosła na niezłą bestię, wielką (jak na królika oczywiście) i bardzo agresywną. jak trzeba było mu obciąć pazury, to należało wykrzesać z siebie pokłady heroicznej wręcz odwagi. Oszczędności śmiało można było trzymać w klatce, bo potencjalny złodziej musiałby pożegnać się z ręką na wysokości łokcia. Niemniej jak zdecydowaliśmy się na kupno królika to wzięliśmy za niego odpowiedzialność - zawsze miał czysto w klatce, nigdy nie był głodny, a jak tylko się dało to organizowaliśmy mu wybieg na trawce. Ale z drugiej strony to przytulanka była z niego żadna. Po 7 latach odszedł do krainy Wiecznie Zielonej Koniczyny, chociaż wydaje mi się, że życie miał szczęśliwe.
odpowiedz
Odpowiedź do malinowydomek
Data dodania: 2020-01-16 15:12:58
U nas bardziej standardowo, bo psiak tzn owczarek niemiecki, który był marzeniem męża od dawna. Ja podchodziłam do tego raczej bez specjalnych uczuć, nie bylam jakoś przeciwna, ale też bez większych emocji tzn myślałam ok, przyjdę z pracy ,pomerda ogonem, pogłaszczę go i tyle mojej uwagi, a pies będzie męża:) Teraz po 7 miesiącach posiadania, gdzie ze słodkiego szczeniaczka wyrósł spory młodzieniec, już nie wyobrażam sobie aby go nie było. Jak był malutki to nie wpuszczałam do domu, bo przecież będzie kiedyś duże psisko, nabrudzi itp. a teraz im większy , tym częściej w domu i nawet mi nie przeszkadza jak się rozwali na nowej kanapie :):):) Ale to mogą zrozumieć tylko posiadacze zwierząt, co one z nami robią. A całowanie sierściucha też jakoś weszło mi w krew i już nie dziwię się , że ktoś tak robi. A dawniej nawet mnie to trochę oburzało, hi hi. Zwierzęta są kochane, prawdziwi przyjaciele.
odpowiedz
Data dodania: 2020-01-17 16:18:46
Hmmm... Rybkę może i dało by radę pocałować ale posadzić ją na kanapie.... widzę tu mały problem :) A tak na poważnie to chyba wszystko rozbija się o naszą odpowiedzialność. Wydaje mi się, że takiego zwierzaka nawet niekoniecznie trzeba kochać, ale jak się już ktoś zdecydował na wpuszczenie go do swojego życia, to należy do sprawy podejść poważnie, nakarmić, zadbać o czystość, nie dopuszczać do cierpień. A i odrobina miłości na pewno nie zaszkodzi. ODPOWIEDZIALNOŚĆ to słowo klucz, otwierające drzwi do życiowej dojrzałości.
odpowiedz
Odpowiedź do nika2016
Data dodania: 2020-01-20 10:12:03
Nie wyobrażam sobie zdecydować się na zwierzaka, a potem o niego nie dbać. A niestety tak się wielokrotnie dzieje i to jest strasznie przykre. W bliskim otoczeniu mam przykład, ze pies był fajny tylko na początku, a teraz siedzi sam, zamknięty w kojcu i nikt specjalnie się nim nie przejmuje. ps. a rybkę to ryzyko pocałować, bo zawsze się w ropuchę można zamienić :):):)
odpowiedz
Odpowiedź do naszfamiliaris
Data dodania: 2020-01-20 18:21:26
Ale potem całus czyni z ropuchy księcia. Chyba byłbym w stanie zaryzykować :)))
odpowiedz
Odpowiedź do nika2016
Data dodania: 2020-01-21 08:27:53
:):):)
odpowiedz
Odpowiedź do naszfamiliaris

Wpis 196

Data dodania: 2020-01-11
wyślij wiadomość

Chyba każdy ma jakieś rzeczy, które używa rzadko, sporadycznie, sezonowo lub wcale. A to ciuchy, które dawno wyszły z mody, a to gry planszowe, maskotki i klocki, którymi nasze dzieci dawno przestały się bawić, a to książki tak stare, że za chwilę będzie można je nazwać starodrukami. Mnóstwo takich cudów przechowujemy w naszych domach, z myślą, że może kiedyś się przyda...

Jak się jest do tego typem "chomika", tak jak ja, to takich "możeprzydasiów" przez lata zbiera się spora ilość. No i żeby w domu nie było bałaganu, to trzeba gdzieś to schować. Jedni robią to w piwnicy, inni w starych szopach i stodołach, na strychach i w komórkach. Takie graciarnie potrafią zawierać prawdziwe skarby i różne starocie, które z każdym kolejnym rokiem stają się coraz starsze, nieuchronnie zmierzając do stanu, w którym będzie je można nazwać antykami.

Przez większą część budowy głównym składzikiem był u nas garaż. Kafelki, kleje, farby, deski, kable, płyty g-k, narzędzia i mnóstwo innego barachła skutecznie zapełniało przestrzeń, w której powinien stać samochód. Ten ostatni, owszem, patrzył na bramę garażową, ale od strony ulicy. Należało to pilnie zmienić, przy czym "pilnie" trwało ponad dwa lata :)

Nad garażem mamy sporych rozmiarów pomieszczenie, które umownie nazywamy strychem. W pewnych realizacjach naszego projektu inwestorzy tworzyli tu całkiem fajny pokój, my jednak postanowiliśmy tu stworzyć domową przestrzeń magazynową. Po pierwsze dlatego, że nie mamy piwnic, po drugie dlatego że mieszkając tutaj w trójkę, salon i cztery inne pokoje zupełnie nam wystarczają. No więc już na etapie adaptacji projektu przeznaczenie pomieszczenia zostało ustalone. W stosunku do oryginalnego projektu dokonaliśmy tu kilku zmian. Przede wszystkim oryginał przewidywał wejście z garażu na strych przy pomocy opuszczanych schodów strychowych. My garaż poszerzyliśmy o dokładnie 1 metr, i w miejsce schodów strychowych powstał otwór który uzbroiliśmy w stałe, drewniane schody młynarskie. Zazwyczaj schody takie są wąskie i strome, nam udało się jednak znaleźć produkcję Fakro nazwaną MSU. Są to schody o wygodnym kącie nachylenia i dość szerokich stopniach. Doposażone w dedykowaną poręcz stanowią świetną komunikację między garażem i strychem. Całość jest w systemie "zrób to sam" a stopień skomplikowania montażu oceniłbym na 2 w skali do 5. Pod schodami zrobiła się w garażu przestrzeń, którą zaplanowaliśmy jako skład pelletu. Wygląda to tak:

Drzwi po lewej stronie prowadzą do kotłowni, a kocioł stoi praktycznie za nimi, tak że lokalizacja opału w tym miejscu jest dobrze przemyślana i bardzo wygodna. Inną zmianą jaką dokonaliśmy na strychu to było dołożenie okna połaciowego, żeby nie była to jakaś zatęchła, ciemna komórka ale wygodna, widna przestrzeń magazynowa. Zainstalowany tam został również kaloryfer, tak że cały rok można przychodzić tu z praniem i wieszać go na rozciągniętych sznurach i na suszarkach wolnostojących. Spore półki na ścianie mieszczą wiele pudeł, kartonów i skrzynek. W końcu jest porządeczek. Podłogę wyłożyłem kafelkami w gatunku "bez gatunku", tzn. kosztującymi w hurtowni jakieś grosze ze względu na skazy i wyszczerbienia, które były tak minimalne, że praktycznie ich nie widać. Jest więc podłoga za niewielkie pieniądze. A tak wygląda na fotkach strych przed i po jego urządzeniu.

Najważniejsze, że żonka jest zachwycona, bo w końcu ma gdzie składować pudełka ze swoimi butami :)

naszfamiliaris
ranga - mojabudowa.pl elita
Wyślij wiadomość do autora OBSERWUJ BLOGA
statystyki bloga
Odwiedzin bloga: 82269
Komentarzy: 309
Obserwują: 136
On-line: 9
Wpisów: 199 Galeria zdjęć: 257
Projekt FAMILIARIS II G1
BUDYNEK- dom wolno stojący , parterowy z poddaszem bez piwnicy
TECHNOLOGIA - murowana
MIEJSCE BUDOWY - Żory
ETAP BUDOWY - Brak
ARCHIWUM WPISÓW
2021 listopad
2020 październik
2020 wrzesień
2020 styczeń
2019 sierpień
2019 czerwiec
2018 październik
2018 sierpień
2017 grudzień
2017 listopad
2017 październik
2017 sierpień
2017 lipiec
2017 czerwiec
2017 maj
2017 kwiecień
2017 marzec
2017 luty
2017 styczeń

OBECNIE NA BLOGU
1 niezalogowany użytkownik
Statystyki mojabudowa.pl
Liczba blogów: 67096
Liczba wpisów: 222804
Liczba komentarzy: 903609
Liczba zdjęć: 681120
Liczba osób online: 319
usuń reklamy
Top 100 blogów

sprawdź listę 100 najczęściej odwiedzanych blogów.

sprawdź teraz
200 zł rabatu + dostawa gratis.
mojabudowakupon rabatowy