Wpis 181
Wracam do gry...
Zakończyłem kafelkowanie łazienki w mieszkaniu córki. Po nierównej walce z blokowymi krzywiznami, z nieukrywaną przyjemnością wróciłem do pracy w naszym ukochanym Familiarisku.
W pierwszej kolejności zamontowałem nad bramą garażową naświetlacz, bo pora roku jest taka, że szybko robi się ciemno. A ciemności końca listopada są jakieś takie sporo intensywniejsze od np. mroków sierpniowych. No ale jak tak przez chwilę się zastanowić, i do tego zastanowienia użyć nosa, to zmysł powonienia wyjaśni nam, że ta ciemna ciemność to nic innego, tylko nasz dobry znajomy - smog. Pobliski czujnik mierzący jakość powietrza, a którego wskazania można monitorować przez aplikację na smartfonie, pokazuje, że stan powietrza jest dostateczny. Pyły PM10 przekraczają normę o 208%, a PM2,5 o 292%. Wczytuję odczyty dla czujnika umieszczonego na żywieckim rynku i odczytuję przekroczenia norm odpowiednio o 250 i 400%. No to w "czystych" górach mają trochę gorzej. Ale i tak nie jest źle, bo były już tej jesieni dni z normą przekroczoną o 1000%, powietrze wtedy jest tak gęste, że można je kroić nożem. Przyglądam się wtedy ze zdumieniem wielu biegaczom, którzy wyszli zażyć trochę zdrowia na "świeżym" powietrzu... bieganie w takich warunkach to samobójstwo. A że nastała moda na bieganie, to i tych co zabijają własne płuca nie brakuje.
No ale wracając do naświetlacza... wybrałem model ledowy firmy Volten o mocy 20W i wyposażony w czujnik ruchu. Strumień zimnego światła o wartości 1000 lumenów świetnie rozjaśnia podjazd.
W górnej łazience przykleiłem trochę kafelek i, nie licząc jednej kafelki przy podłodze to strefa prysznica jest zrobiona. Ciąg dalszy "glazurzenia" już wkrótce.