Wpis 119
7 czerwca 2016 r.
Dzisiaj przykleiłem 60 kafli, z czego przynajmniej połowa wymagała docięcia. Jak fachowcy będą to czytać to pewno będą się śmiać długo i baaardzo głośno, ale docinanie kafelek na wymiar, a szczególnie jeśli trzeba docinać po łuku nie jest sprawą prostą. Dla kogoś bez doświadczenia w pracach glazurniczych jest to eksperymentowanie na żywym budowlanym organizmie. No ale pacjent, nasz Familiaris, wciąż żyje i ma się całkiem dobrze. A kotłownia chociaż nie jest szczytem glazurniczej maestrii, to przez ogrom własnego zaangażowania, które w nią wkładam powoduje, że jest dla mnie wnętrzem pięknym. Z każdym następnym kafelkiem nabieram wprawy i może za czas jakiś będę mógł powiedzieć, że się na tym znam.
A fachowcy niech się śmieją. Gdyby któryś z nich spróbował zrobić coś, w czym ja się specjalizuję, to pewno też śmiałbym się dłuuugo i baaardzo głośno :))))))))))
Wykute wczoraj źle docięte płytki, uzupełniłem nowymi. Teraz wygląda lepiej. |
Dokończyłem ścianę od strony wiatrołapu. Otwór drzwiowy będę kończył po zamontowaniu drzwi. |
Zacząłem kafelkować ostatnią ścianę od prawej... |
... i od lewej strony. |
Kompletna kratka wentylacyjna, obok rura wywiewna od pompy ciepła, a poniżej docinki przy tablicy rozdzielczej. |
Komentarze