Wpis 193
Czy pisałem już może kiedyś, że dom można urządzać w sposób tzw. niskobudżetowy? Pewno nie raz. Bądź co bądź praktycznie cały nasz dom jest urządzony według tej zasady. Przy czym określenie "niskobudżetowy" nie oznacza wcale brzydki i niepraktyczny bo tani. Wręcz przeciwnie, oznacza ładny, praktyczny i niezbyt drogi. Dokładając do tego własne wykonawstwo można uzyskać super efekty przy wydatkowaniu całkiem niewielkich pieniędzy. No i jeszcze z drobnym zastrzeżeniem, że ładny, praktyczny i tani dla każdego może oznaczać zupełnie coś innego. Chcę napisać kilka słów o ładnym na moje oko, praktycznym na moje potrzeby i tanim na mój portfel, czyli na portfel znajdujący się w kiepskiej kondycji.
Ja wiem, że zaraz pojawią się głosy w stylu: "Co mi tu gościu będziesz pitolił, że glazura za 13,90 zł za m2 jest do przyjęcia na ścianach łazienki. Ja mam za 90 zeta za metr i wcale nie uważam, że jest drogo". Albo: "Nie bądź gościu żenujący, nie po to buduję dom, żebym w łazience miał najtańszą akrylową wannę albo kabinę prysznicową z promocyjnej wyprzedaży". Lub krótko: "Daruj sobie, chyba nie wiesz o czym piszesz". I żeby nie było, to nie jest z mojej strony atak na tych, którzy czasami wydają może pieniądze, o których zwykły inwestor nawet nie marzy. Jakbym miał kasę to pewno też bym w ten sposób dokonywał swoich wyborów. A że kasy nie ma... a przy najmniej w ilości pozwalającej na lajtowe zakupy, to mam swój punkt widzenia i swoją metodę na urządzanie domu.
Z przykład podam górną łazienkę.
PROJEKT. Hmmm... projektu nie było, była pełna improwizacja i zdanie się na własnego nosa, który najlepiej wie, czego mu potrzeba. Ogólny układ funkcjonalny został wielokrotnie obdyskutowany z żonką, tak więc powstało pomieszczenie spełniające w 100% nasze potrzeby. Materiały i ich kolorystyka były dobierane sukcesywnie, w miarę postępu prac. Jedynie żonka miała swoje marzenie, żeby w łazience został zaakcentowany kolor turkusowy.
WYKONASTWO. Po położeniu chyba z hektara kafelek, bo to i cała podłoga na parterze, i kotłownia, i dolna łazienka, nie miałem żadnych obaw przed okafelkowaniem górnej łazienki. Mistrz glazurnik, a może i co bardziej wymagający inwestor, może mieliby powody do czepiania się różnych szczegółów, ale jak dla mnie wszystko wyszło świetnie. I koszt robocizny - 0 zł, zwyczajnie jest nie do przebicia.
MATERIAŁY. Po pół roku użytkowania tej łazienki muszę stwierdzić, że nic się nie kruszy, nic nie pęka ani się nie rysuje, nic się nie odbarwia. A tak jak na początku pisałem, glazura na ścianie to zwykła taniocha, chyba nic tańszego nie znalazłem. Jedynie ów wymarzony przez żonkę, turkusowy akcent był trochę droższy, ale niezbyt bardzo, i tylko dlatego, że w tej kolorystyce nie było nic tańszego. Reszta kafelek to marketowa promocja, wanna najtańsza, kabina z wyprzedaży, korpusy szafek to taniocha z IKEI, a blaty to własnoręcznie przycięta i zaolejowana sklejka. Lustra choć dość duże, to wcale ich wykonanie na zamówienie nie było jakieś cenowo powalające. Najdroższa w tym pomieszczeniu jest pralka...
CENA. No cóż, nie sumowałem kosztów urządzenie tego pomieszczenia, ale z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że wyszło tanio. I powtórzę jeszcze raz, jakbym miał dużo kasy, to zatrudniłbym porządnego projektanta, super wykonawcę i nie oszczędzałbym na materiałach. Ale że dużych pieniążków nie mam, to zrobiłem to co zrobiłem, i wyszło tak jak na zdjęciach poniżej.
Jak zwykle się rospisałem, a wystarczyło napisać, że jak najbardziej da się urządzić dom za niewielkie pieniądze. Wybaczcie...