Wpis 192
Przeglądałem ostatnio trochę blogów na tym portalu i zauważyłem, że tutejsze "dinozaury" opisują głównie prace w otoczeniu domu - trawka, bruk, ogrodzenie, podjazd czy też inna ścieżka. I właściwie nie ma się co dziwić, no bo kiedy mamy urządzić trawnik jak nie wiosną czy latem. A że pogoda sprzyja... Tak więc kafelki i inne takie wędrują do garaży i komórek, a w ruch idą grabie, łopaty, taczki i... coś do ocierania czoła z potu, bo praca w ogrodzie przy tegorocznych upałach jest dość "pototwórcza".
W zeszłym roku urządziliśmy część ogrodu z boku domu od strony wschodniej, i ogarnęliśmy odrobinę część od drzwi wejściowych. W tym roku postanowiliśmy ucywilizować działkę od strony tarasu. Z wielkim mozołem przekopaliśmy więc ręcznie wraz z żonką jakieś 250 m2 działki wydobywając z ziemi większe kamienie, szkła, druty i inne pozostałości po budowie, oraz wyrywając z korzeniami wszelkie chwasty i inne zielsko. Było tego naprawdę dużo, na miejski kompostownik pojechało blisko 30 worów odpadów zielonych. Ale po kilkunastu dniach grzebania w ziemi mieliśmy gotową bazę do dalszej ogrodowej pracy.
Mając już gotowe podłoże do dalszej pracy, mogliśmy przystąpić do komponowania tej przestrzeni zgodnie z przedyskutowanymi wcześniej założeniami, a były one następujące: domek narzędziowy (żeby uwolnić garaż od łopat, grabi, nasion trawy i chemi ogrodowej), część owocowo-warzywno-ziołowa (zrealizowana przy pomocy grządek podniesionych i kilku krzaków), niwelacja terenu aby zlikwidować wszystkie górki i dołki, trawnik, miejsce na basen i pergola nad tarasem.
Domek narzędziowy firmy Ketter, tak trochę nietypowo, jest wykonany w całości z tworzywa sztucznego. Miał być drewniany, ale... jak się bliżej przyjrzałem domkom dostępnym w marketach budowlanych, materiałom użytym do ich produkcji i sposobowi ich montażu, to... w tej samej cenie mam domek, który być może nie sprawia wrażenia tak solidnego, jednak jego estetyka stoi na nieporównywalnie wysokim poziomie. No i nie trzeba go co jakiś tam czas impregnować, jak te drewniane. A jeśli chodzi o trwałość, no cóż, czas pokaże.
Jeśli chodzi o grządki, to kupiliśmy gotowe rozwiązania w Castoramie, i po trzykrotnym zaimpregnowaniu leżą w wyznaczonym dla nich miejscu ciesząc nasze oczy i podniebienia, bo świeża natka pietruszki czy lubczyk dodany do zupy, albo szczypiorek w jajecznicy, przekonują nas, że warto było zginać plecy przez wiele dni. Do kompletu rosną borówki amerykańskie, jagody kamczackie i goi, "polskie" kiwi, świdośliwa i agrest, porzeczki, maliny i jeżyny.
Po rozgarnięciu całej ziemi okazało się, że w jednym miejscu różńica poziomów jest na tyle duża, że trzeba tam zrobić schodek. Zrobiłem go wykorzystując walające się za garażem dwa betonowe obrzeża chodnikowe. Zeby nie bawić się w tworzenie ścieżek z bruku czy też żwiru, w tym miejscu ułożyłem pseudo drózkę z 42-centymetrowych płyt chodnikowych w kolorze piasku pustyni.
Potem było sianie trawy i montaż pergoli. Trawnik to najtańsze dostępne w Castoramie ziarno, natomiast pergola, to chyba pierwszy luksusowy element domu, na który sobie pozwoliliśmy. Konstrukcja pergoli to malowane proszkowo aluminium i wodoodporna tkanina, która pozwala nam teraz korzystać z uroków tarasowych kaw nawet w czasie niezbyt intensywnego deszczu. Co prawda zamierzałem pergolę zrobić z drewna, ale przegląd okolicznych konstrukcji pokazał mi, że możliwości zbudowania przeze mnie takiego ustrojstwa wykraczają raczej poza moje umiejętności. A poza tym, chociaż na różnych wizualizacjach drewniane konstrukcje potrafią być bardzo eleganckie, to te, które miałam okazję zobaczyć osobiście wydawały mi się jakieś takie... ociężałe. Pergola aluminiowa jest lekka, zwiewna, bardzo elegancka i, jak na nasze warunki zwyczajnie droga. I choć kieszeń aż zajęczała jak trzeba było zapłacić za montaż, to jesteśmy tą pergolą zwyczajnie zachwyceni, a nasz Familiaris stał się teraz jakiś taki elegancki.
Zostaje jedno nieskończone zadanie. Miejsce na basen. Krąg, w którym basen będzie rozłożony świeci pustką na trawniku, muszę go więc jakoś obrobić, żeby wyglądał estetycznie. W tym roku jednak nie będziemy uprawiać "baseningu", bo w najbliższym sąsiedztwie ruszyły inne budowy, a jak to na budowie bywa jest dużo kurzu, no więc jakby te kilka kubików wody wyglądało. Może na przyszły rok uda się upały łagodzić siedzeniem po uszy w basenie.
Na koniec jeszcze kilka zdjęć z tej realizacji.