Wpis 104
5 kwietnia 2016 r.
Piękne słońce, bezchmurne błękitne niebo i ponad 20 stopni na termometrze. Długo na to czekałem i w końcu pojawiła się ona - Wiosna. Trawa zazieleniła się, pojawiły się mlecze i podbiały a z pąków na drzewach rozwijają się liście. Cudny to czas.
Korzystając ze sprzyjającej aury przydomowe ogródki zapełniły się ogrodnikami z łopatami i grabiami. Po zimowej przerwie ponownie ożyły place budów, ba, ruszyły nowe budowy. Na większości posesji widać spory ruch i krzątanie się. Poznaję nowych sąsiadów i walczę z malowaniem podbitki. Na kilkunastu listwach pokrytych uprzednio dwiema warstwami impregnatu gruntującego położyłem pierwszą warstwę kolorowego impregnatu. Efekt bardzo mnie zadowolił, ale na ostateczną ocenę poczekam, aż kolorem pomaluję listwy drugi raz.
Ostatnio pisałem, że muszę wydłubać spod warstwy tynku jedną z puszek elektrycznych, prawdopodobnie w której stykające się przewody powodują wybijanie bezpiecznika. Obstukałem dokładnie ścianę i nie znalazłem miejsca, które wydawałoby inny, bardziej pusty dźwięk, świadczący o miejscu, w którym owa puszka się znajduje. Myślałem, żeby zaryzykować i spróbować zrobić wkucie w tynku w miejscu, w którym wydaje mi się, że puszka powinna być, ale ostatecznie zrezygnowałem z dewastacji ściany. Muszę za to zdobyć detektor przewodów, który bardzo dokładnie określi mi, gdzie mam zrobić otwór.Po wykonaniu wylewek okazało się, że brama garażowa nie chce się domknąć i trzeba ją, zamiast na rygiel, zamykać przy pomocy drutu. Zadzwoniłem do firmy, która montowała bramę z prośbą o jej regulację. Przyjechała ekipa trzech montażystów, którzy dosłownie w pięć minut uporali się z problemem wykorzystując jedynie wkrętarkę. Regulację zrobili szybko, sprawnie, czysto i BEZPŁATNIE. Dalej łapię się na tym, że dziwią mnie rzeczy, które powinny być standardem.
Komentarze