Wpis 196
Chyba każdy ma jakieś rzeczy, które używa rzadko, sporadycznie, sezonowo lub wcale. A to ciuchy, które dawno wyszły z mody, a to gry planszowe, maskotki i klocki, którymi nasze dzieci dawno przestały się bawić, a to książki tak stare, że za chwilę będzie można je nazwać starodrukami. Mnóstwo takich cudów przechowujemy w naszych domach, z myślą, że może kiedyś się przyda...
Jak się jest do tego typem "chomika", tak jak ja, to takich "możeprzydasiów" przez lata zbiera się spora ilość. No i żeby w domu nie było bałaganu, to trzeba gdzieś to schować. Jedni robią to w piwnicy, inni w starych szopach i stodołach, na strychach i w komórkach. Takie graciarnie potrafią zawierać prawdziwe skarby i różne starocie, które z każdym kolejnym rokiem stają się coraz starsze, nieuchronnie zmierzając do stanu, w którym będzie je można nazwać antykami.
Przez większą część budowy głównym składzikiem był u nas garaż. Kafelki, kleje, farby, deski, kable, płyty g-k, narzędzia i mnóstwo innego barachła skutecznie zapełniało przestrzeń, w której powinien stać samochód. Ten ostatni, owszem, patrzył na bramę garażową, ale od strony ulicy. Należało to pilnie zmienić, przy czym "pilnie" trwało ponad dwa lata :)
Nad garażem mamy sporych rozmiarów pomieszczenie, które umownie nazywamy strychem. W pewnych realizacjach naszego projektu inwestorzy tworzyli tu całkiem fajny pokój, my jednak postanowiliśmy tu stworzyć domową przestrzeń magazynową. Po pierwsze dlatego, że nie mamy piwnic, po drugie dlatego że mieszkając tutaj w trójkę, salon i cztery inne pokoje zupełnie nam wystarczają. No więc już na etapie adaptacji projektu przeznaczenie pomieszczenia zostało ustalone. W stosunku do oryginalnego projektu dokonaliśmy tu kilku zmian. Przede wszystkim oryginał przewidywał wejście z garażu na strych przy pomocy opuszczanych schodów strychowych. My garaż poszerzyliśmy o dokładnie 1 metr, i w miejsce schodów strychowych powstał otwór który uzbroiliśmy w stałe, drewniane schody młynarskie. Zazwyczaj schody takie są wąskie i strome, nam udało się jednak znaleźć produkcję Fakro nazwaną MSU. Są to schody o wygodnym kącie nachylenia i dość szerokich stopniach. Doposażone w dedykowaną poręcz stanowią świetną komunikację między garażem i strychem. Całość jest w systemie "zrób to sam" a stopień skomplikowania montażu oceniłbym na 2 w skali do 5. Pod schodami zrobiła się w garażu przestrzeń, którą zaplanowaliśmy jako skład pelletu. Wygląda to tak:
Drzwi po lewej stronie prowadzą do kotłowni, a kocioł stoi praktycznie za nimi, tak że lokalizacja opału w tym miejscu jest dobrze przemyślana i bardzo wygodna. Inną zmianą jaką dokonaliśmy na strychu to było dołożenie okna połaciowego, żeby nie była to jakaś zatęchła, ciemna komórka ale wygodna, widna przestrzeń magazynowa. Zainstalowany tam został również kaloryfer, tak że cały rok można przychodzić tu z praniem i wieszać go na rozciągniętych sznurach i na suszarkach wolnostojących. Spore półki na ścianie mieszczą wiele pudeł, kartonów i skrzynek. W końcu jest porządeczek. Podłogę wyłożyłem kafelkami w gatunku "bez gatunku", tzn. kosztującymi w hurtowni jakieś grosze ze względu na skazy i wyszczerbienia, które były tak minimalne, że praktycznie ich nie widać. Jest więc podłoga za niewielkie pieniądze. A tak wygląda na fotkach strych przed i po jego urządzeniu.
Najważniejsze, że żonka jest zachwycona, bo w końcu ma gdzie składować pudełka ze swoimi butami :)