11 listopada 2016 r.
Zimno.
Przyjeżdżam rano, termometr pokazuje -2 stopnie na zewnątrz, a w środku budynku 6, w porywach 7 stopni. Natychmiast łapię się za jakąś robotę, bo w bezruchu człowiek momentalnie zaczyna się trząść jak przysłowiowa galareta.
Dach nad garażem jest już praktycznie ocieplony. Pozostały jakieś niewielkie szpary, które trzeba uzupełnić wełną i zrobić zabudowę okna w połaci dachowej. Wydawało mi się, że zabraknie wełny mineralnej, rolki której gwałtownie topniały, ale okazało się, że ilość wełny została obliczona niemal po aptekarsku - z początkowych 68 rolek pozostał 1,5 metrowy pas.
Przez trzy dni pracowali na placu brukarze. Czterech pracowników plus operator koparko-ładowarki mieli do wykonania kilka zadań. Przede wszystkim do zrobienia był zjazd z drogi na posesję. Zadanie, choć z pozoru dość proste i oczywiste, to wymagało wykonania wielu czynności poza placem budowy. W ruch poszedł projekt zjazdu zrobiony równolegle z projektem Familiarisa, wynająłem panią kierownik budowy z uprawnieniami do prowadzenia robót drogowych, zarejestrowany uprzednio w Urzędzie Miasta i odpowiednio wypełniony dziennik budowy wraz ze zgłoszeniem rozpoczęcia robót został złożony w Powiatowym Inspektoracie Nadzoru Budowlanego. Po sprawdzeniu wszystkich danych i wobec braku sprzeciwu ze strony PINB mogliśmy wykonywać następne działania. Teraz szybko do geodety zlecić wytyczenie zjazdu w terenie i na koniec Wydział Infrastruktury Urzędu Miasta celem ustalenia terminu i opłacenia zajęcia pasa drogowego.
Uff! W końcu przekazuję pałeczkę wykonawcy. W dniu wyznaczonym przyjechał sprzęt i kilka wywrotek różnego kruszywa: tłuczeń, kliniec i piasek. Panowie rozpoczęli prace w różnych miejscach naraz, i muszę powiedzieć, że początkowo wyglądało to bardzo chaotycznie. Po krótkim jednak czasie okazało się, że ten pozorny brak porządku jest bardzo uporządkowanym działaniem ekipy, w której każdy wiedział co robić i co do niego należy. Równocześnie rozpoczęły się prace przy zjeździe z drogi, przy podjeździe do garażu i placu przed nim, przy schodach wejściowych do budynku, przy tarasie oraz przy rozplantowaniu zgromadzonej wcześniej ziemi.
 |
Na plac budowy przyjechał bruk... |
 |
... i kilka wywrotek różnego kruszywa. |
Po trzech dniach pracy gotowy jest zjazd z drogi i taras, przygotowane pod brukowanie są schody wejściowe, częściowo zrobiona jest niwelacja terenu i plac przed garażem.
 |
Rozpoczęcie prac przy zjeździe z drogi. |
 |
Krawężniki najazdowe i obrzeża są już na swoim miejscu. |
 |
Zagęszczona podbudowa. |
 |
Wyrównywanie warstwy suchego betonu. |
 |
Układanie kostki brukowej. |
 |
Gotowy zjazd (przez kilka dni będzie pod piaskową "kołderką") |
Kolejny raz miałem szczęście do zatrudnionej firmy. Panowie prezentują wybitną dokładność i precyzję w wykonywanych pracach ziemno-brukarskich, a przy tym są grupą bardzo wesołych facetów, przy których można się solidnie pośmiać. Jestem z ich pracy bardzo zadowolony.
 |
Początek pracy nad tarasem. |
 |
Teraz już widać jak to będzie wyglądało. |
 |
Brukowanie. |
 |
Efekt końcowy. |
 |
Schody wejściowe będą miały tylko jedną płaszczyznę z niewielkim zejściem do garażu. |
Prace firma zakończy w poniedziałek, a na tarasie... na tarasie można już wypić kawę, tak jak to wymarzyliśmy sobie wiele miesięcy temu.
Aha, jeszcze jedno. Zaprosiłem mistrza kominiarskiego, który dokonał oględzin kominów i układu wentylacyjnego budynku. Oględziny zakończyły się wynikiem pozytywnym, co kominiarz potwierdził wydając mi protokół odbioru przewodów kominowych. Jest to jeden z dokumentów potrzebnych do zgłoszenia zakończenia budowy.
Komentarze