Wpis 159
Przystanąłem na chwilkę i czule spojrzałem na zrobiony z przeźroczystego plastiku jednorazowy kubeczek na napoje. Ten kawałek tworzywa sztucznego znacząco przyczynił się do tego, na jakim etapie jest budowa naszego Familiarisa. Kubeczek ten, który był rozwiązaniem tymczasowym do czasu, aż kupię sobie porządną miarkę na płyny, służy mi uczciwie od blisko roku, i pewnie tak zostanie do końca budowy. Odmierzył już setki porcji wody, która została potem w odpowiednich proporcjach wymieszana z różnymi klejami, zaprawami, tynkami, gładziami itp.
W związku z tym kubeczkiem nasunęła mi się taka myśl - jest pewna grupa narzędzi, których użyteczność na budowie nie podlega dyskusji. Dla każdego lista takich niezbędnych narzędzi może być zupełnie inna. A w moim przypadku wygląda tak:
wkrętarka akumulatorowa z zestawem różnych bitów, wiertarka udarowa z zestawem przeróżnych wierteł i z mieszadłem, szlifierka kątowa z różnymi tarczami, nożyk z wymiennymi ostrzami, ołówek stolarski, próbnik napięcia z detektorem przewodów, miara zwijana i składana, różnej wielkości poziomice, kielnie i szpachelki, trochę pędzli, podstawowe narzędzia typu młotek, kombinerki czy różne klucze, ów wspomniany kubeczek, średniej wielkości drabina, waga do odmierzania sproszkowanych komponentów, np. gipsu (w moim przypadku jest to stara waga kuchenna).
Oczywiście mam całą masę innego "onarzędziowania", ale te, które wymieniłem są używane przeze mnie najczęściej, i brak któregokolwiek z nich byłby dla mnie sporą uciążliwością.
Jakie wieści z pola bitwy?
Żonka w garażu pomalowała lakierem bezbarwnym zabejcowane wcześniej bukowe stopnice. Pod wpływem lakieru drewno znacznie ściemniało, i choć odbiega teraz kolorystycznie od pierwotnych założeń, to teraz znacznie bardziej mi się podoba.
Na pięterku zabudowa g-k w jednym z pokoi została zaspoinowana trzema warstwami gładzi i po jej wyszlifowaniu synek zaczął nanosić pierwszą warstwę farby.
W łazience na dole położyłem drugą warstwę gładzi na sufit podwieszany, i po jej wyszlifowaniu pomalowałem dwoma warstwami białej farby lateksowej. Zrobiłem oświetlenie - czteropunktowy spot nad lustrem (bardzo podoba mi się jego kolor), trzy oprawy ledowe w suficie i uruchomiłem taśmę ledową z boku zabudowy wuceta.
Na koniec zainstalowałem wentylator, który jest trochę bardziej "inteligentną" wersją zwykłego wiatraka. Uruchamia się po włączeniu w łazience oświetlenia i kręci się jeszcze jakiś czas po zgaszeniu świateł oraz uruchamia się niezależnie od oświetlenia gdy wilgotność powietrza w łazience przekroczy ustaloną wartość. Próg wilgotności oraz czas pracy po wyłączeniu świateł jest regulowany pokrętełkami na płycie czołowej wentylatora. Sam wentylator jest osłonięty maskownicą, która dość dobrze komponuje się z glazurą na ścianie.
A nie to jeszcze nie był koniec. Przymocowałem jeszcze do ściany między umywalką a prysznicem wieszaczek na ręczniki.
Do ukończenia prac w łazience zostały do złożenia ścianki kabiny prysznicowej i podłączenie umywalki do kanalizacji oraz baterii umywalkowej do wody ciepłej i zimnej.