Zgłoś naruszenie...
Wybierz jedną z poniższych opcji.
Ten komentarz dotyczy mnie lub znajomego:
atakuje mnie,
atakuje znajomego.
Komentarz dotyczy czegoś innego:
spam lub oszustwo,
propagowanie nienawiści,
przemoc lub krzywdzące zachowanie,
treść o charakterze erotycznym.
Napisz
PANEL

wpisy na blogu

Wpis 145

Data dodania: 2017-01-29
wyślij wiadomość

5 stycznia 2017 r.

Pierwsze dni Nowego Roku sprzyjają dokonywaniu rozmaitych podsumowań. Na sklepowych drzwiach pojawiają się kartki z napisem "Inwentaryzacja", wszelkie firmy i organizacje dokonują bilansu działalności za rok poprzedni i planują działania na następne dwanaście miesięcy. Zrobię tak i ja, tym bardziej, że zbliża się tysięczny dzień istnienia tego bloga. Ale zrobię to w kilku słowach.

W najkrótszym wariancie podsumowanie brzmi: plany, realizacja, prawie się udało. Zamiast kolejny raz przedstawiać historię naszej budowy pofilozofuję o tym, co jeszcze zostało do zrobienia. Tu chyba też można krótko napisać: roboty zostało jeszcze na jakieś 30 lat :)

No dobra starczy żartów. Przeszłość znamy, przyszłość niech będzie zagadką, a teraźniejszość?

Obudowa kominka sprawuje się świetnie. Pani domu nalegała już tysiąc dni temu, żeby kominek był podstawowym wyposażeniem domu, i... włącza go nawet gdy wewnątrz jest ciepło. Właśnie tego chciała, tego klimatu płonącego drewna.


Zabrałem się wreszcie za łazienkę na parterze. Zacząłem od wykonania sufitu podwieszanego. Ponieważ jego powierzchnia jest niewielka nie wykonywałem żadnych skomplikowanych konstrukcji krzyżowych, podwójnie krzyżowych czy jakichś tam jeszcze cudów. Ot, zwyczajnie, profile obwodowe przymocowane do ścian na taśmie akustycznej, w poprzek pomieszczenia kilka profili nośnych wzmocnionych  w środku ich długości wieszakami typu ES przytwierdzonymi bezpośrednio do stropu, no i już, konstrukcja sufitu podwieszanego jest gotowa.


Następną rzeczą jaką zrobiłem było rozciągnięcie ponad profilami okablowania pod oświetlenie łazienki, które, jak sobie wymyśliłem, będzie realizowane poprzez trzy oczka ledowe wpuszczone w płytę g-k i taśmę ledową umieszczoną z boku zabudowy stelaża WC. Będzie jeszcze oświetlenie koło lustra nad umywalką, ale tam już kabel jest zabudowany, a my jeszcze nie mamy sprecyzowanych szczegółów wykonania tego elementu.

OK, prąd już jest. Teraz czas na wentylator. Nabyłem taki z czujnikiem wilgotności, ma się on włączać, gdy w łazience będzie duża wilgotność powietrza. Będzie on również podłączony pod włącznik oświetlenia, tak że ewentualne "mocne" zapachy z łazienki będą na bieżąco wyprowadzane na zewnątrz :) Celem montażu przystosowałem pod wielkość i kształt wentylatora wykute kiedyś przez budowlańców wejście do kanału wentylacyjnego.


Dzielnie żona pomagała, przytrzymywała płyty g-k, i teraz może cieszyć się sufitem podwieszanym. Płyty montowane standardowo wkrętami fosfatowanymi i równie standardowo zaspoinowane - dwie warstwy gładzi konstrukcyjnej z wykorzystaniem taśmy fizelinowej, a na koniec gładź finiszowa. Będzie pięknie.


Stelaż do podwieszenia miski ustępowej został ubrany w konstrukcję z profili aluminiowych, wypełniony wełną skalną w celu wyciszenia dźwięków pochodzących rur kanalizacyjnych, i obudowany dwoma warstwami płyt g-k. Następnie w ruch poszła folia w płynie i podgumowana taśma uszczelniająca. Taśmą uszczelniłem wszystkie miejsca, w których rury wychodzą ze ściany, a folią w płynie pomalowałem dwukrotnie strefy "mokre" - ściany kabiny prysznicowej w całości, strefę "wuceta" i strefę umywalki. Myślę, że następnym razem rozpocznę zabawę z glazurą.





Oprócz drobiazgów typu przykręcony następny kontakt, zamontowana listwa progowa, wyregulowane skrzydło okienne itp., złożyłem dzisiaj schody młynarskie i przymontowałem je w garażu - prowadzą na strych. Pozostała tu jeszcze do przymocowania poręcz, ale to już formalność, parę listew i kilkanaście wkrętów.


Do końca pozostało niewiele. Bardzo niewiele...


Wpis 144

Data dodania: 2017-01-29
wyślij wiadomość

23 grudnia 2016 r.

Mieliśmy mieszkać od września, potem termin przesunęliśmy na święta, ale niestety nie będą to jeszcze te święta. Powoli jednak posuwamy się z robotą do przodu.

Gabinecik na parterze jest już praktycznie gotowy. Zamontowane jakiś czas temu drzwi, a właściwie ościeżnice wykończyłem gładzią i przykleiłem listwy maskujące. Na położonych panelach przymocowałem listwy cokołowe a żoneczka dokonała poprawek malarskich. Przymocowałem kasetę z taśmą opuszczającą rolety zewnętrzne i właściwie pozostało jedynie kupić i powiesić lampę.

Podczas gdy pani domu fugowała kafelki w salonie i przedpokoju, ja wykończyłem obudowę kominka. Dolną połowę zrobiłem z wykorzystaniem ozdobnego kamienia betonowego. Połowa górna to przyklejone płyty gipsowo-kartonowe, na które po ich zaspoinowaniu, położyłem gładź. W odpowiednich miejscach wmontowałem lufty i kratki wentylacyjne, styk kamienia i gładzi wykończyłem krawędziakiem pomalowanym lakierobejcą i... dokonaliśmy próby kominka. Działa świetnie a z górnego luftu wypływa wyraźny strumień gorącego powietrza.

Gotowy kominek.


Z innych drobiazgów to zamontowałem drzwi między kotłownią i garażem, dokończyłem foliowanie poddasza w sypialni, przykręciłem kilka gniazdek elektrycznych i zrobiliśmy... pierwsze generalne porządki. Plac budowy stał się nagle bardzo przytulny i zwyczajnie nie chce się z domku wychodzić, tym bardziej, że na zewnątrz temperatura w dzień oscyluje w okolicach zera, a w środku jest przyjemne ciepełko.

Drzwi z kotłowni do garażu.


Jutro Wigilia. Niech Boża Dziecina wlewa w nas nadzieję na dobrą przyszłość, również tą związaną z budową naszych domów, czego nam i wszystkim czytającym te słowa życzę. Wesołych Świąt!!!

Świąteczny akcent.


Wpis 143

Data dodania: 2017-01-29
wyślij wiadomość

7 grudnia 2016 r.

Z pracy na budowę, z budowy do pracy... Chociaż niesamowicie mnie ciągnie do Familiarisa, to chyba powoli zaczynam odczuwać nieustanną pracę na budowie, praktycznie w każdej wolnej chwili. Chyba przydałby się jakiś jeden wolny dzień, spędzony rozmyślnie na kompletnym nieróbstwie.

Za oknami zrobiło się zimowo, śnieg, w nocy -5⁰C a w dzień 0 albo aż +1⁰C. W budującej się po drugiej stronie drogi parterówce pojawili się dekarze i siedząc na zmrożonym dachu rozgrzewają się podając sobie dziesiątki dachówek. A w naszym domku cieplutko, bo uruchomiłem kotłownię. W pierwszych kilka dni przeraziło mnie zużycie pelletu - w tym tempie to tona wystarczy na tydzień. Zapytany jednak o tę kwestię "wujek" Google wyświetlił jednak kilka informacji, z których wynika, że nowy dom musi na początek pochłonąć znaczne ilości opału aby, po pierwsze, odparować całą pozostałą w murach i podłogach wilgoć technologiczną z betonów, zapraw, klejów itd., po drugie, aby rozgrzać wyziębione mury i podłogi. No i dzisiaj w domu zrobiło się bardzo ciepło a kocioł zaczął sprawiać wrażenie, że się uspokoił. Mam taką nadzieję...

Hmmm, chyba jednak wolę jak jest zielono.


Co nowego we wnętrzach? Wprawiłem trzy sztuki drzwi - w pokoiku na parterze, między salonem i wiatrołapem oraz między wiatrołapem i kotłownią.

Drzwi w pokoju na dole...


i w przejściu z salonu do wiatrołapu. W głębi montaż drzwi do kotłowni.


Na pięterku zrobiłem zabudowę g-k (bez spoinowania) okien połaciowych w łazience i dwóch pokojach.



Obudowa kominka doczekała się swojej kolei. Używając krzemianowo-wapniowych płyt stworzyłem konstrukcję obudowy, która teraz będzie wykańczana.

"Plecy"obudowy z płyt krzemianowo-wapniowych.


Niemal ukończona konstrukcja obudowy.


W planach na najbliższą przyszłość jest łazienka na dole. W końcu trzeba zamienić wiaderko na komfortową porcelanę :)

Wpis 142

Data dodania: 2017-01-29
wyślij wiadomość

17 listopada 2016 r.

Ciężko mi się skupić na pisaniu bo poprzez słuchawki do moich uszu wpuszczam dźwięki najnowszej płyty Metalliki "Hardwired... To Self-Destruct", której premiera będzie za trzy godziny, ale w sieci, jak zwykle :) można już całość odsłuchać. Muzyka na tej płycie jest GENIALNA!!!!!!

Brukarze skończyli robotę. Mamy zrobiony z kostki betonowej zjazd z drogi, taras i całe wejście do budynku, a także utwardzony plac przed garażem i ścieżkę do drzwi wejściowych. Ponieważ budynek z zewnątrz jest gotowy i zrobione są wszystkie przyłącza (woda, kanalizacja i prąd) to mogę wyskrobać z dna skarbonki "tysiaka" i zatrudnić geodetę do zrobienia inwentaryzacji końcowej.

Wejście do budynku.


Korzystając z okazji, że brukarze mieli koparkę, rozplantowane zostały wszystkie kupki ziemi. Poziom działki się podniósł i wyrównał, a góra humusu, która od lipca zeszłego roku stacjonowała w rogu działki, przestała istnieć.

Zrobiła się taka namiastka porządku.


Wczoraj położyłem pierwsze panele na podłodze w pokoju na parterze. Prezentują się bardzo elegancko.

Najpierw folia paroizolacyjna, potem podkład z płyt xps...


... i na koniec panele. Na środku jeszcze w kartonie kabina prysznicowa czekająca na montaż.


Dzisiaj na budowie pojawili się pomocnicy w postaci mojego przyszłego zięcia wraz ze swoim ojcem, i wspólnie obudowaliśmy płytami g-k poddasze w dwóch pokojach. To co sam robiłbym przez ładnych kilka dni, zajęło naszej trójce kilka godzin. Do zrobienia zostało tam jeszcze obudowanie okien połaciowych.

Zabudowa g-k w jednym pokoju...


... i w drugim pokoju.


Zostałem poproszony o kilka zdjęć kominka, aby pokazać ilość miejsca jaka zostaje w przejściu między nim a innymi elementami budynku. Odległość między nieobudowanym wkładem kominkowym a słupem przy schodach wynosi dokładnie 106 cm, i nie sprawia nam kłopotów, nie jest jakaś niewygodna. Wiadomo, w wielkich salonach te odległości są zupełnie inne, ale wydaje się, że w naszym przypadku jest też całkiem dobrze.




Wracam do Metalliki. Mam wypieki na twarzy i czuję taką samą radość ze słuchania tej kapeli, jak 33 lata temu, gdy pierwszy raz usłyszałem ich pierwszy album "Kill'em All". GENIALNE!!!!


Wpis 141

Data dodania: 2017-01-29
wyślij wiadomość

11 listopada 2016 r.

Zimno.

Przyjeżdżam rano, termometr pokazuje -2 stopnie na zewnątrz, a w środku budynku 6, w porywach 7 stopni. Natychmiast łapię się za jakąś robotę, bo w bezruchu człowiek momentalnie zaczyna się trząść jak przysłowiowa galareta.

Dach nad garażem jest już praktycznie ocieplony. Pozostały jakieś niewielkie szpary, które trzeba uzupełnić wełną i zrobić zabudowę okna w połaci dachowej. Wydawało mi się, że zabraknie wełny mineralnej, rolki której gwałtownie topniały, ale okazało się, że ilość wełny została obliczona niemal po aptekarsku - z początkowych 68 rolek pozostał 1,5 metrowy pas.

Przez trzy dni pracowali na placu brukarze. Czterech pracowników plus operator koparko-ładowarki mieli do wykonania kilka zadań. Przede wszystkim do zrobienia był zjazd z drogi na posesję. Zadanie, choć z pozoru dość proste i oczywiste, to wymagało wykonania wielu czynności poza placem budowy. W ruch poszedł projekt zjazdu zrobiony równolegle z projektem Familiarisa, wynająłem panią kierownik budowy z uprawnieniami do prowadzenia robót drogowych, zarejestrowany uprzednio w Urzędzie Miasta i odpowiednio wypełniony dziennik budowy wraz ze zgłoszeniem rozpoczęcia robót został złożony w Powiatowym Inspektoracie Nadzoru Budowlanego. Po sprawdzeniu wszystkich danych i wobec braku sprzeciwu ze strony PINB mogliśmy wykonywać następne działania. Teraz szybko do geodety zlecić wytyczenie zjazdu w terenie i na koniec Wydział Infrastruktury Urzędu Miasta celem ustalenia terminu i opłacenia zajęcia pasa drogowego.

Uff! W końcu przekazuję pałeczkę wykonawcy. W dniu wyznaczonym przyjechał sprzęt i kilka wywrotek różnego kruszywa: tłuczeń, kliniec i piasek. Panowie rozpoczęli prace w różnych miejscach naraz, i muszę powiedzieć, że początkowo wyglądało to bardzo chaotycznie. Po krótkim jednak czasie okazało się, że ten pozorny brak porządku jest bardzo uporządkowanym działaniem ekipy, w której każdy wiedział co robić i co do niego należy. Równocześnie rozpoczęły się prace przy zjeździe z drogi, przy podjeździe do garażu i placu przed nim, przy schodach wejściowych do budynku, przy tarasie oraz przy rozplantowaniu zgromadzonej wcześniej ziemi.

Na plac budowy przyjechał bruk...


... i kilka wywrotek różnego kruszywa.


Po trzech dniach pracy gotowy jest zjazd z drogi i taras, przygotowane pod brukowanie są schody wejściowe, częściowo zrobiona jest niwelacja terenu i plac przed garażem.

Rozpoczęcie prac przy zjeździe z drogi.


Krawężniki najazdowe i obrzeża są już na swoim miejscu.


Zagęszczona podbudowa.


Wyrównywanie warstwy suchego betonu.


Układanie kostki brukowej.


Gotowy zjazd (przez kilka dni będzie pod piaskową "kołderką")


Kolejny raz miałem szczęście do zatrudnionej firmy. Panowie prezentują wybitną dokładność i precyzję w wykonywanych pracach ziemno-brukarskich, a przy tym są grupą bardzo wesołych facetów, przy których można się solidnie pośmiać. Jestem z ich pracy bardzo zadowolony.

Początek pracy nad tarasem.


Teraz już widać jak to będzie wyglądało.


Brukowanie.


Efekt końcowy.


Schody wejściowe będą miały tylko jedną płaszczyznę z niewielkim zejściem do garażu.


Prace firma zakończy w poniedziałek, a na tarasie... na tarasie można już wypić kawę, tak jak to wymarzyliśmy sobie wiele miesięcy temu.

Aha, jeszcze jedno. Zaprosiłem mistrza kominiarskiego, który dokonał oględzin kominów i układu wentylacyjnego budynku. Oględziny zakończyły się wynikiem pozytywnym, co kominiarz potwierdził wydając mi protokół odbioru przewodów kominowych. Jest to jeden z dokumentów potrzebnych do zgłoszenia zakończenia budowy.

naszfamiliaris
ranga - mojabudowa.pl elita
Wyślij wiadomość do autora OBSERWUJ BLOGA
statystyki bloga
Odwiedzin bloga: 82269
Komentarzy: 309
Obserwują: 136
On-line: 9
Wpisów: 199 Galeria zdjęć: 257
Projekt FAMILIARIS II G1
BUDYNEK- dom wolno stojący , parterowy z poddaszem bez piwnicy
TECHNOLOGIA - murowana
MIEJSCE BUDOWY - Żory
ETAP BUDOWY - Brak
ARCHIWUM WPISÓW
2021 listopad
2020 październik
2020 wrzesień
2020 styczeń
2019 sierpień
2019 czerwiec
2018 październik
2018 sierpień
2017 grudzień
2017 listopad
2017 październik
2017 sierpień
2017 lipiec
2017 czerwiec
2017 maj
2017 kwiecień
2017 marzec
2017 luty
2017 styczeń

OBECNIE NA BLOGU
1 niezalogowany użytkownik